ANTOLOGIA 4 - Rubieże Rzeczywistości, czyta Reda Haddad
Na Bibliotekarium prezentujemy opowiadanie Trzech, autorstwa Magdaleny Anny Sakowskiej.
Antologia jest plonem kolejnego, czwartego konkursu literackiego ogłoszonego przez wydawnictwo Bibliotekarium.
Tym razem tematy przewodnie to: Kwantomatyka, Imiona wojny i Archaiczny klimat jutra.
Fragment opowiadania:
Trzech - Magdalena Anna Sakowska
Nie była to szczególnie wystawna wieczerza. Niektórzy zapewne nie nazwaliby jej nawet kolacją, ale byliby to ci sami, co w każdy poniedziałek jeździli SUV-ami w kierunku złotych wieżowców – i Kłobuk nie miał dla ich opinii żadnego poważania.Na kartonie leżały poukładane równiutko: fasola w sosie wege, pasta a’la pasztet, chipsy ze świerszczy, konserwa turystyczna, warzywne frankfurterki i opakowanie liofilizowanych owoców – karton leżał na nagrobnej płycie.
– Kurwa mać! Prawdziwa! – Meluś przypadł do płyty i przyklęknął na jedno kolano, chwycił puszkę i spróbował odczytać skład w słabym świetle zniczy oraz budzących się do życia latarni.
– Skąd, na zwiędłe cycki mojej teściowej, wytrzasnąłeś konserwę turystyczną?
Kłobuk uśmiechnął się, nie bez zadowolenia:
– Miałem co nieco zachomikowane. Taka… okazja, uznałem, że już czas zużyć zapasy.
„W końcu – pomyślał – ma to być najważniejsza kolacja w moim życiu…” Na takie momenty zachowywało się ostatnie oszczędności i odświętne uśmiechy, podawało rzeczy niezwykłe, takie jak prawdziwe mięso. Nawet jeśli nie można było sobie pozwolić na luksus obrusa. Kłobuk uśmiechnął się, mimo iż od chodnika wpełzał po jego łydce chłód.
– Ale… ale… tyrolska – jęknął Meluś, a Kłobukowi przez chwilę zdało się, że widzi w jego oczach łzy. Nie pytał. Rozumiał.
Konserwa turystyczna to był smak dawnych czasów: rzadki, niemal zakazany rarytas. Coś, co ojciec wyciągał z plecaka na górskich wycieczkach, gdy nie chciało mu się robić kanapek, coś, co łączyło kiedyś klasy społeczne o bardziej i mniej wysublimowanych gustach, a czym obecnie nawet właściciele SUV-ów by nie pogardzili. I nie chodziło wcale o to, że było w niej mięso, ale o to, że półprzezroczysta galaretka pachniała spływami kajakowymi, obozami harcerskimi, leniwymi wieczorami i błękitem nieba – dla każdego czymś innym, ale równie cennym. Kłobuk sam nie wierzył swojemu szczęściu, gdy pewnego dnia odnalazł ją na dnie papierowej torby ze świątecznymi darami dla bezdomnych: najwidoczniej ktoś pozbył się piwnicznych zapasów, nieświadom, że na wolnym rynku delikates kosztował kilka stówek.
– Zachomikowane? – dopytywał Meluś. – To ile na tym siedziałeś?
– Od… – Kłobuk zastanowił się chwilę – …2064.
– 2064?! Pięć, kurwa, lat kitrasz takie coś i z kumplami się nie podzielisz?!
No tak, to było typowe: sam nie wiedząc, co zrobić z emocjami i będąc wobec nich kompletnie bezbronnym, Meluś szukał awantury. Przynosiło mu ulgę, gdy doprowadził do bójki, zobaczył oślepiający błysk bólu, usłyszał chrzęst łamanych kości i porządnie się zasapał. Cóż, każdy miał swoje sposoby i nie Kłobukowi było je
oceniać.
– Dzisiaj nie będziemy się bić – stwierdził spokojnie.
Meluś ewidentnie posmutniał.
Charknął, splunął, roztarł zgrabiałe z mrozu ręce.
– Czemu akurat ten grób? – Pytanie padło z ust Szczawika, stojącego kilka kroków dalej i niespokojnie rozglądającego się po nekropolii, zupełnie jakby któryś z truposzy lada chwila miał wstać i krzyknąć: „ej, ty tam, siedzisz na moim płaszczu!”. On jeden nie przyzwyczaił się jeszcze do tego miejsca, mimo iż Powązki zdawały się przytulne, ciche i nikt ich tam nie niepokoił. Według Kłobuka była to wręcz najlepsza dzielnica Warszawy, z mieszkańcami o znacznie wyższej kulturze osobistej niż w pozostałych miejscach. Ich dzielnia. Może trochę mniejsza i młodsza od pozostałych, ale za to niezbyt gęsto zamieszkana i z własnym, niepowtarzalnym klimatem. Gdy tam przychodził, czuł się… cały. Tak, to chyba było dobre słowo: cały. Jego własny niepełnowartościowy żywot dopełniały życia tych, którzy byli tu przed nim i nadawały mu nowy wymiar. Poza tym lubił się od truposzy uczyć dystansu do rzeczywistości...
Kliknij i POSŁUCHAJ całego OPOWIADANIA - Trzech - Magdalena Anna Sakowska - czyta Reda Haddad
Książkę można zamówić na bonito.pl lub bezpośrednio w naszym sklepie, księgarni: ksiegarnia.bibliotekarium.pl
Antologia jest dostępna w dwóch różnych okładkach. Przy zamówieniu prosimy o przesłanie wiadomości, która okładka ma być wysłana.
POSŁUCHAJ RADIA NA ŻYWO: