Walka z cywilizacją Zachodu

Podziel się:
Walka z cywilizacją Zachodu

Co łączy takie zjawiska, jak zadziwiająco aktywność ruchów LGBT (i coś tam jeszcze), szaleństwa źle pojętego feminizmu, propagowanie aborcji na życzenie, czy agresywna demagogia ruchów antyreligijnych? W znacznym stopniu są to owoce pracy przedstawicieli ideologii nazwanej marksizmem kulturowym. Niestety w jej powstaniu udział mieli filozofowie, co dobitnie pokazuje, że łączenie tego rodzaju refleksji z działaniami politycznymi daje często opłakane skutki.  

Po roku 1917, kiedy to w Rosji rozpętana została rewolucja bolszewicka, wojujący marksiści mieli nadzieję, że na bagnetach zaniosą „wojnę klas” do zachodniej Europy. Nie chodziło zresztą o samą ideę. Dla sympatyków bolszewizmu równie ważna, co idea, była siła militarna oraz brutalny terror. Pomimo wysiłków władz w Moskwie, ogniska społecznych niepokojów na „starym kontynencie” powoli wygasały. Rewolucje na Węgrzech, w Niemczech i we Włoszech upadły i tym samym próba importu nowego porządku społecznego nie powiodła się.

Ponieważ działania siłowe nie sprawdziły się jako klucz do podboju świata zachodniego, marksiści zaczęli analizować źródła swojej klęski. Doszli do wniosku, że społeczeństwa zachodnioeuropejskie są zbyt przywiązane do starych wartości i to między innymi dlatego rewolucja nie znalazła tam należytego poparcia wśród mas.

Prawdopodobnie wówczas pojawiły się pierwsze pomysły przebudowania świadomości Europejczyków. Chodziło przede wszystkim o wyeliminowanie groźnego przeciwnika, jakim okazało się chrześcijaństwo. To ono zapewniało bowiem stabilizację wewnątrz grup narodowych, spójną kulturę oraz w miarę harmonijne relacje społeczne. Dzięki temu umacniały się państwa narodowe, a poczucie związku w ramach grup etnicznych stawało się wyjątkowo silne. Wprawdzie pojawiały się gdzieniegdzie napięcia społeczne, szczególnie w trudnych  latach powojennych, ale były one skutecznie łagodzone przez wpływ sprawdzonych wartości związanych z chrześcijaństwem. Brakowało zatem podatnego gruntu do szerzenia idei marksistowskich, czy tworzenia „nowego człowieka”. Na początku XX wieku chrześcijaństwo (w różnych swoich wydaniach) było w dalszym ciągu filarem Europy i źródłem siły żyjących na kontynencie społeczeństw.

Tymczasem jeszcze w XIX wieku Fryderyk Engels napisał: „Wszystkim… wielkim i małym narodom przeznaczone jest zginą w burzy światowej rewolucji. (...) Następna wojna doprowadzi do zniknięcia z powierzchni ziemi nie tylko klas reakcyjnych, ale… reakcyjnych ludzi.”

Nic takiego jednak nie nastąpiło. Masy robotnicze w większości nie posłuchały wezwań do rewolucji i pozostały bierne. Wśród marksistów zaczęto więc zadawać pytanie: „Dlaczego tak się stało?” Odpowiedź pojawiła się bardzo szybko i brzmiała prymitywnie, ale w iście wiecowym stylu: „Wszystkiemu winne jest chrześcijaństwo!”

To ono miało być źródłem wstecznej siły społecznej z punktu widzenia marksistów. Zniszczenie wiary w Boga stanowiło zatem, ich zdaniem, skuteczny sposób na rozszarpanie tkanki społecznej, a w ślad za tym rozbicie struktur państwowych i w konsekwencji przejęcie władzy przez apologetów Marksa.

Do takich wniosków doszli (niezależnie od siebie) dwaj teoretycy marksizmu: Włoch Antonio Gramsci i Węgier Gyorgy Lukacs. Uznali, że na drodze do komunistycznego porządku świata przeszkodą okazał chrześcijański Zachód. „Gramsci założył, że ponieważ chrześcijaństwo dominowało na Zachodzie przez ponad 2000 lat, nie tylko połączyło się z cywilizacją zachodnią, ale też zdominowała klasę robotniczą.”

Rewolucja militarna musiała zostać więc zastąpiona ewolucją w kulturze. Dzięki temu miały zostać postawione pod znakiem zapytania stare wartości. A ponieważ życie społeczne nie znosi próżni, to jeśli ktoś (w tym wypadku marksiści) zaproponuje nowe, zostaną one przyjęte z entuzjazmem. Gramsci twierdził: „Zachód musi zostać zdechrystianizowany poprzez >długi marsz< przez kulturę”. Do tego należy stworzyć nowy proletariat.”

W książce „Listy więzienne” uznał, że w skład tego ostatniego powinni wejść: kryminaliści, kobiety oraz mniejszości etniczne.

Nowym polem bitwy miała stać się szeroko pojęta kultura. Zmiany miała przejść również tradycyjna rodzina i wszystko, co ją otaczało: kościoły, szkoły, media, rozrywka, organizacje obywatelskie, literatura, nauka oraz historia. Elementy te, zdaniem Gramciego, powinno zostać przekształcone, a nowe porządki: społeczny i kulturowy należy sukcesywnie odwrócić do góry nogami, „z nowym proletariatem umieszczonym na szczycie władzy”.

Słowem – jeżeli obalona zostanie kultura zachodnia, to upadnie zachodnia cywilizacja, a ponieważ to właśnie ona stworzyła kapitalizm, więc niesprawiedliwy ustrój upadnie wraz z cywilizacją. Kapitalizm zniknie otwierając pole dla komunizmu. Tak można byłoby streścić tok rozumowania Gramciego.

W roku 1919 Lukacs był członkiem bolszewickiego rządu (zastępcą komisarza kultury) na Węgrzech. Kierując się opisanymi powyżej wnioskami podjął kroki mające na celu dechrystianizację kraju. Uznał, że podważając chrześcijańską etykę wymierzy morderczy cios Kościołowi. Ogłosił m.in. radykalny program edukacji seksualnej w szkołach. Młodzieży udostępniano bez ograniczeń seksualną literaturę oraz grafiki instruktażowe. Nachalna propaganda wręcz nawoływała do wolnej miłości, a jednocześnie wyśmiewano ideę monogamii, autorytetu rodziny oraz Kościoła. Towarzyszył temu terror kulturalny, wymierzony przeciwko rodzicom oraz kapłanom.

Analizy Gramsciego oraz reforma Lukasca są dzisiaj uznawane za początek zjawiska nazywanego marksizmem kulturowym.

Ważnym etapem na drodze do jego pełnego ukształtowania się była „Szkoła frankfurcka” powstała w 1923 roku. Wśród jej duchowych ojców znaleźli się m.in. Gyorgy Lukacs, Herbert Marcuse i Theodor Adorno. Szkoła miała multidyscyplinarne zainteresowania i znaleźli się w niej przedstawiciele wielu gałęzi wiedzy m.in. filozofowie, socjologowie, seksuologowie oraz psychologowie.

Jednym z celów „Szkoły frankfurckiej” było przetransponowanie marksizmu z języka ekonomii i walki klas na język kultury. Chodziło o stworzenie nowej teorii rewolucji. Teorii zbudowanej na nowej kulturze, a także wykorzystaniu nowych klas uciskanych (w miejsce proletariatu, który zawiódł oczekiwania). Marcuse rozszerzył np. szeregi nowego proletariatu o gejów, lesbijki i transseksualistów.

Kolejnym potwierdzeniem, iż kierunek marksizmu kulturowego jest kierunkiem właściwym, była sytuacja po II wojnie światowej. W szybko bogacących się społeczeństwach zachodnich, tradycyjny proletariat wcale nie palił się do rewolucji socjalistycznej.  

Około 1950 roku „Szkoła frankfurcka” wprowadziła do marksizmu kulturowego ideę osobowości autorytarnej Theodora Adorno. Założył on, że chrześcijaństwo, kapitalizm oraz tradycyjna rodzina muszą prowadzić do rasizmu i faszyzmu. Każdy, kto utrzymuje tradycyjne moralne wartości jest zatem rasistą oraz w pewnym sensie faszystą (przynajmniej potencjalnym), a jego dzieci po prostu muszą przejąć te postawy. Mówiąc najprościej każdy wychowany w tradycji chrześcijańskiej, patriotycznej i wolnorynkowej potrzebuje pomocy, w najlepszym razie pomocy psychologicznej.

Szatańskim wręcz pomysłem „Szkoły frankfurckiej” była i jest polityczna poprawność sugerująca, że jeśli ktoś nie chce być rasistą i faszystą, to powinien nie tylko odrzucić przemoc, ale używać również odpowiedniego języka. Niektórzy publicyści sugerują, że polityczna poprawność „jest psychologicznym urządzeniem >kontroli i dowodzenia< Machiavellego”, a jej celem jest doprowadzenie do jednolitości w myśli, mowie i zachowaniu.

Innym psychologicznym urządzeniem do kontroli i dowodzenia stała sie teoria krytyczna. Daniel J. Flynn stwierdził:

„Teoria krytyczna, jak sama nazwa wskazuje, krytykuje. Czym dekonstrukcja jest dla literatury, tym teoria krytyczna dla społeczeństwa.”

Linda Kimball w artykule „Czym jest marksizm kulturowy?” stwierdza: „Filarem kulturowego marksizmu jest kulturowy determinizm, rodzic politycznej tożsamości i grupowej solidarności. Z kolei, determinizm kulturowy został zrodzony przez darwinowską teorię, że człowiek jest zwierzęciem, ale bezdusznym, a zatem jego tożsamość jest określona na przykład przez jego kolor skóry lub jego seksualne i/lub erotyczne preferencje. Propozycja ta odrzuca koncepcję ducha ludzkiego, indywidualności, wolnej woli i sumienia (w połączeniu z osobistą odpowiedzialnością), gdyż stanowczo zaprzecza istnieniu biblijnego Boga.”

Determinizm kulturowy, jak określa David Horowitz, jest: „identyfikacją polityczną – polityką radykalnego feminizmu, rewolucji queer (termin służący do opisywani społeczności LGBT) i Afrocentryzmu – który jest podstawą akademickiego multikulturalizmu… formą intelektualnego faszyzmu i, o ile ma jakąś politykę, politycznego faszyzmu również.”

Najbardziej niepokojące jest to, że marksizm kulturowy oraz wzmacniające go intelektualnie, dzieła filozofów ze szkoły frankfurckiej nie są obecnie zabytkami myśli społecznej i filozoficznej, Przeciwnie diagnoza Gramciego okazała się słuszna, a przepis na zwycięstwo marksizmu zadziwiająco skuteczny.

5o latJesteśmy bowiem świadkami tych wszystkich zjawisk, które zostały przewidziane i zaprogramowane we wczesnym okresie istnienia „Szkoły frankfurckiej”. Na naszych oczach dokonuje się wielka przebudowa społeczeństw, które odrzucają stare wartości i przyjmują nowe. A te, w przeciwieństwie np. do chrześcijaństwa, nie spinają już tkanki społecznej, tylko niszczą ją z żelazną konsekwencją.

Zamiast świadomych społeczeństw, coraz częściej mamy do czynienia z konsumpcjonistycznie nastawioną tłuszczą, traktującą wartości jako coś, co jest płynne i nieokreślone.

W takiej zbiorowości żądania legalizacji nekrofilii lub kazirodztwa (w co miało miejsce jakiś czas temu w Szwecji) nie są już niczym nagannym. Naganna jest np. kradzież danych osobowych, ale już nie aborcja. Ta według nowych standardów jest bowiem prawem człowieka. Człowieka, który powoli przestaje wierzyć w jakiekolwiek wartości (wszystko jest bowiem płynne) i gotowy jest przyjąć „najdziksze” nawet pomysły „inżynierów społecznych”, gdyż tak wyobraża sobie tolerancję.

PS Czasami dla oddechu od wielkiej i małej literatury sięgam po książkę niebeletrystyczną. Tym razem był to tom autorstwa Dariusza Rozwadowskiego „Marksizm kulturowy. 50 lat walki z cywilizacją Zachodu”. Warto przeczytać! Człowiek zaczyna wreszcie rozumieć, dlaczego świat tak malowniczo się rozpieprza!!!
                                                                                                        Moonkey

REKLAMA:
REKLAMA:
REKLAMA:
#felietony #marek żelkowski #warto przeczytać #dariusz rozwadowski #marksizm kulturowy #promowany

Więcej tematów: