Autor powieści "Metalowa dolna", "Wpływ", "Ciężki bagaż", "Kocur" i "Mały kapeć" czyta krótkie utwory prozatorskie.
Ogień zgasł - Bruno Kadyna, czyta Bruno Kadyna
Fragment opowiadania:
|
|
|
Nie śpię, drzemię tylko. Czuwam, żeby ogień się palił, choć tak naprawdę nie muszę, żaru jest tyle, że wystarczy coś wrzucić i zaraz pojawiłyby się płomienie. Ale jest zimno, a ja nie czuję się za dobrze. Od kilku dni korci mnie, żeby się napić, bardziej, niż wcześniej. Siedzenie przy ogniu zawsze równało się z piciem whisky, inaczej po co siedzieć i się wędzić. – To niedopuszczalne, chłopie. Gdybym się nawalił, byłoby tylko gorzej. – Skup się na ogniu. Spluwam w żar, zasyczał oburzony. Ogień jest teraz moim domem, moją rodziną. Jest niesamowity. Dlaczego się pali? Jak to się dzieje? Potrafimy stwierdzić, ocenić i nazwać czynniki niezbędne do zapłonu i spalania, ale nic więcej. Dlaczego jest taki, a nie inny, skąd ten hipnotyczny ruch, energia i piękno? – I brak życia. Wystarczy jedna myśl. – Nie – zaciskam zęby. Kulę się i wstrzymuję oddech, muszę przetrzymać. – Spokój. Spokój, mówię. Oddałbym wszystko, żeby to był atak kamieni nerkowych albo coś równie dotkliwego, tylko nie to. Nie łudzę się już, że to koszmarny sen. Trwa za długo i jest zbyt rzeczywiste. Dopiero skupienie na płomieniach, na dokładaniu drewna, podgarnianiu żaru sprawia, że emocje wycofują się z powrotem do gardła, gdzie zamieszkały wraz ze swoją nieodłączną towarzyszką, goryczą. Poranek jest szary i nieprzyjemny, ale ogień pali się jak trzeba, trzaska pięknie. – Brrrr. – Wzdrygam się. Z dnia na dzień robi się zimniej. Zadzieram głowę i patrzę w niebo, kark zdrętwiał, strzeliło w nim. – Nie będzie padać. Padało przez dwa dni. Żaru jest mnóstwo, żadna ulewa go nie ugasi, ale ciężko się siedzi pod parasolem, kiedy leje. Przeziębiłem się, z nosa leci. Pewnie niedługo dostanę gorączki, może zapalenia płuc. – Sram na to. Nie mam pojęcia jaki dziś dzień, chyba sobota. – Kawa... |
Bruno Kadyna
|
|
Gudzień 2017 |
REKLAMA:
REKLAMA:
REKLAMA: